12 października Norweski Komitet Noblowski ogłosił, że tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla nie została przyznana żadnemu działaczowi na rzecz praw człowieka, ale właśnie Unii Europejskiej. Oprócz zaszczytu i wyróżnienia laureatka otrzyma także 93 tys. euro.
W tym roku można mówić o zaskoczeniu, bukmacherzy typowali zupełnie innego wygranego – dysydenta z Rosji, na miarę tego z 2009 roku, kiedy laureatem pokojowego Nobla został Barack Obama. O ile jednak w jego przypadku była to nagroda „na zachętę”, tak w przypadku UE doceniono już jej zasługi dla pokoju na świecie. Komitet w Norwegii uznał wkład Wspólnoty w budowanie stabilizacji powojennej na Starym Kontynencie i zapobieganie kolejnym konfliktom.
Politycy reprezentujący Unię Europejską są są dumni i wdzięczni za Nobla. Dla nich to potwierdzenie, że Unia zmierza w dobrym kierunku, i nawet w czasach kryzysowej sytuacji finansowej jej istnienie jest uzasadnione. Nie wszyscy jednak wykazują taki entuzjazm wobec werdyktu Komitetu. Niemiło zaskoczony był polski laureat Pokojowej Nagrody Nobla – Lech Wałęsa, który stwierdził, że Unia Europejska w sposób pokojowy przekształca rzeczywistość europejską i światową, ponieważ czerpie z tego korzyści. Dysydenci, działacze organizacji pozarządowych, indywidualne jednostki próbują zmieniać świat dla idei – a to o wiele cenniejsze.