Rumunia boryka się z poważnymi kłopotami finansowymi. Gwałtowne załamanie się gospodarki i powiększający się deficyt budżetowy kraju może sprowadzić go na skraj bankructwa.
Władze kraju robią jednak wszystko, by nie doprowadzić do tego czarnego scenariusza. W planach mają dalsze drastyczne ograniczenia wydatków. Do tej pory były zmuszone do zmniejszenia zatrudnienia, obniżenia pensji w instytucjach publicznych oraz podniesienia podatku VAT. W obliczu tak głębokiej dziury w budżecie to jednak za mało.
Dlatego najprawdopodobniejszą koleją rzeczy będzie zadłużenie się Rumunii w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Jeśli umowa zostanie sfinalizowana, będzie to już druga poważna pożyczka od 2009 roku. W związku z tym zadłużenie Rumunii wzrośnie z 20 mld euro do prawie 26 mld euro.
20 mld euro przyznane Rumunii w ubiegłym roku to pula pieniędzy wypłacana w ratach do 2011 roku. Może zostać wstrzymana, jeśli kraj będzie miał duże problemy z wprowadzaniem kolejnych reform. A środki wykorzystywane są na palące wydatki, najważniejsze to pensje i emerytury. Nowa pożyczka asekuracyjna ma zastopować kryzys i skierować gospodarkę na właściwe tory.
Rumunia w 2015 roku chciała przystąpić do strefy euro. W świetle tak poważnych kłopotów, może okazać się to jednak zbyt optymistyczną datą.