Grecja to pierwszy kraj Unii Europejskiej, który poddał się kryzysowi. Musiał zwrócić się o pomoc do Brukseli, by zapewnić sobie wypłacalność. Choć jej trzyletni pakiet pomocowy przez Unię i MFW został ustalony na 110 mld euro, Grecja wciąż nie może wydostać się z kłopotów.
Tym samym całą Europę ciągnie na dno. A ta nie jest w najlepsze kondycji. W ostatnich dniach 78 mld euro trafiło do Portugalii, niewykluczone, że już teraz należy zbierać na pożyczkę dla Hiszpanii i Włoch, które także zmagają się z poważnymi tarapatami finansowymi.
Wróćmy jednak do Grecji, ponieważ jej sytuacja z tygodnia na tydzień staje się coraz trudniejsza. Przypomina już ona prawdziwą spiralę zadłużenia. Do tego stopnia, że Grecy wnioskują już o kolejne unijne pieniądze. Jedocześnie ostrzegają, że jeśli takowych nie otrzymają, zapewne już w lipcu ogłoszą bankructwo.
Czarny scenariusz może się spełnić tym bardziej, że dotychczas chętne do pomocy Niemcy, kredytujące zadłużone państwa, mogą zmienić swoją startegię. Wykładanie pieniędzy na kraje, które pikują w dół, przy zbliżających się w Niemczech wyborach nie jest dobrą startegią. jeśli faktycznie kurek zostanie zakręcony, restrukturyzacja długu Grecji nastąpi szybciej, niż się wydaje.
Konsekwencje tego dla całej Europy mogą być fatalne. Obecna sytuacja nie może jednak trwać w nieskończoność. Prędzej czy później decydujące kroki powinny zostać podjęte.