Nie jest powiedziane, że Ukraina za kilka lat stanie się kolejnym krajem Unii Europejskiej. Za polityką poszerzania Wspólnoty o kolejne kraje opowiada się Polska. Ukraina ma szansę na akces, jednak przed nią bardzo długa droga.
Póki co gra toczy się o umowę stowarzyszeniową między UE a Ukrainą, która miałaby zbliżyć kraj ze Wschodniej Europy do Wspólnoty. Do jej podpisania miało dojść na 15 szczycie UE-Ukraina, który odbył się w grudniu. Ten sukces miał po części należeć do Polski. Podpisów pod umową jednak nie złożono. Nie doszło do tego ze względu na sposób, w jaki traktuje się na Ukrainie opozycję, Wspólnocie nie podoba się m.in. stanowisko wobec Julii Tymoszenko – główną przeszkodą jest w kwestii parafowania umowy upolitycznienie sądownictwa.
Na minionym szczycie zakończono więc tylko negocjacje stowarzyszeniowe. Teraz Ukraina dążyła będzie do parafowania, a później podpisania umowy. O ile to pierwsze będzie możliwe nawet w lutym, tak przypieczętowanie umowy będzie brane przez UE pod uwagę dopiero po poznaniu wyników jesiennych wyborów prezydenckich.
Co da Ukrainie stowarzyszenie z UE? Przede wszystkim przekroczenie kolejnej granicy gospodarczej, ale także politycznej, prawnej i w aspekcie bezpieczeństwa. Jednym z priorytetów polskiej prezydencji w Radzie UE, która skończyła się z dniem 31 grudnia 2011 roku, było pogłębienie stosunków Ukrainy z UE. Polska popiera bowiem unijne cele Ukrainy, jest jednak przeciwna restrykcjom, jakie wprowadza się wobec przeciwników politycznych.