Koniec polskiej prezydencji w Radzie UE przyniósł historyczne wydarzenia dla całej Wspólnoty. Pod polskimi rządami podjęto decyzję o powiększeniu Unii o kolejny kraj. To Chorwacja, która podpisała traktat akcesyjny po 6 latach od rozpoczęcia negocjacji z Brukselą.
Oznacza to, że już 1 lipca 2013 roku UE rozszerzy się do 28 krajów. Przez kolejne półtora roku dotychczasowe państwa członkowskie będą musiały ratyfikować traktat, a Chorwacja będzie musiała przeprowadzić niezbędne referendum. Nie należy jednak spodziewać się, by wybór społeczeństwa był inny od deklarowanego przez Zagrzeb. Referendum odbędzie się już pod koniec stycznia. Tymczasem dostępne są wyniki badań opinii publicznej. Okazuje się, że ponad połowa Chorwatów (58 proc.) opowiada się za wstąpieniem do UE. Przeciwko temu występuje 23 proc. społeczeństwa.Referendum wydaje się więc już tylko formalnością.
Zaskakujące i zasługujące na uznanie wydaję się to, iż Chorwacja ubiega się o akces do Unii Europejskiej, w chwili, gdy Wspólnota przechodzi największy kryzys od lat. Problemy w strefie euro, wynikający z nich kryzys gospodarczy a w końcu widmo bankructwa wielu krajów Unii. Wybór Chorwacji jednak utwierdza w przekonaniu o sile fundamentów Unii, o mocy idei zjednoczonej Europy. Jest jeszcze jedna wartość, jaką niesie za sobą członkostwo Chorwacji w szeregach Unii. Kiedy wejście Chorwatów do Wspólnoty okaże się faktem, jednocześnie otworzy się furtka dla innych krajów bałkańskich – Czarnogóry, która ma już status kandydata oraz Serbii, która z pewnością uzyska go w 2012 roku.
Dla Chorwatów akces do UE to dobra wiadomość i powrót do Europy Zachodniej. Nie widać jednak entuzjazmu, choć decyzja wydaje się oczywista, dominują raczej obawy o przyszłość UE i formę w jakiej zostanie ukierunkowana w niej Chorwacja.