A jednak. Rząd Portugalii zdecydował, że poprosi o pomoc finansową Unię Europejską. Po około roku walki, ustępujący premier poddał się. Ogłosił wczoraj, że Portugalia ostatecznie stanęła na skraju bankructwa i bez pieniędzy unijnych nie poradzi sobie z zadłużeniem.
Przez długi czas plan ministra Socratesa zakładał walkę o samodzielność Portugalii. W tym celu przeprowadzono część reform, które miały postawić państwo na nogi. Nie wystarczyło. Socrates przygotował więc kolejny plan oszczędnościowy, na który nie chciały się zgodzić partie opozycyjne. Po tym premier złożył dymisję. Teraz przypomniał swoim przeciwnikom politycznym, że oni ponoszą winę za obecną sytuację kraju.
Portugalia jest bowiem trzecim krajem w Unii Europejskiej, na który kryzys zadziałał destrukcyjnie. Wcześniej na skraju załamania finansowego stanęły Grecja i Irlandia, które także musiały prosić o zastrzyk gotówki Unię Europejską. Teraz Europejski Fundusz Stabilności Finansowej i Międzynarodowy Fundusz Walutowy będą musiały wpompować kolejne środki w Portugalię. Kraj musi sięgnąć bowiem po ostatnią deskę ratunku.
Specjaliści szacują, że konieczne będzie 80 mld euro, by pokryć wszystkie należności kraju. Jose Manuel Barroso, były premier Portugalii a obecnie przewodniczący Komisji Europejskiej, odpowiedział na apel Socratesa i potwierdził, że kraj możle liczyć na natychmaistową reakcję UE.