Portugalia stanęła na skraju finansowej przepaści. Mimo że od dłuższego czasu jej rząd mniejszościowy robił wszystko, by zapobiec długowi, na niewiele się to zdało. Teraz najprawdopodobniej kraj będzie musiał zwrócić się o pomoc do UE.
Ostatnie miesiące w Portugalii upłynęły pod znakiem walki o reformy. Niektóre udało się przeprowadzić – częściowo zlikwidowano zasiłki dla bezrobotnych, obniżono płace w budżetówkach, podniesiono podatek dla najbogatszych. To jednak niewiele pomogło w obliczu ogromnych problemów fifnansowych kraju. Dlatego rząd starał się o kolejne zmiany, chciał, by obniżono emerytury, zamrożono płace, zminimalizowano listę leków refundowanych. Na to jednak nie zgodziła się już opozycja. W geście bezradności dotychczasowy premier Portugalii podał się do dymisji.
Okazuje się, że Portugalia może mieć teraz wielkie kłopoty ze spałatą zadłużenia. Tym samym może podzielić los Grecji i Irlandii. Niezbędna więc może okazać się pomoc Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Miliardy euro, które zasiliłyby portugalskie konto może być jedynym ratunkiem przed bankructwem kraju. Sytuacja jest na tyle poważna, że być może pomoc dla kraju będzie musiała być uchwalona w trybie pilnym.
Wszystko wskazuje na to, że nowo wybrany rząd, będzie bardziej skłonny do podjęcia tej ostatecznej decyzji.