1 stycznia 2011 roku Węgry rozpoczęły swoją prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Chociaż wiadomo było o tym od dłuższego czasu, prezydencja Węgier budzi sporo kontrowersji. Mimo tego Węgry przewodzić w Europie będą przez pół roku. Później przekażą pałeczkę lidera Polsce.
Powstaje tylko pytanie czy przy okazji Węgry nie umieszczą nas w trudnym położeniu. Prezydencja Węgier wypadła w bardzo trudnym ekonomicznie czasie, kiedy cała Europa zmaga się z kłopotami, które są odzwierciedleniem kryzysu finansowego. Same Węgry też gospodarczo nie mają się najlepiej, znalazły się więc w wyjątkowo trudnej sytuacji. Trudno ocenić czy będą potrafiły subiektywnie spojrzeć na problemy całej Europy. Są więc obawy, że hasło, które przyświeca obecnej prezydencji „Silna Europa” może nie znaleźć odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tym bardziej, że zmagać trzeba się z palącą kwestią, jaką jest stabilizacja euro, waluta daje w kość państwom ze strefy eurolandu.
Na niekorzystny obraz Węgier jako lidera Europy wpływa rownież fakt, że w państwie zostały zachwiane wartości demokratyczne. Głośnym echem w Europie odbiła się przecież sprawa mediów publicznych i cenzurowania prasy. Czy w takich warunkach mozliwy będzie dyskurs na wszystkich płaszczyznach? Czy spełnienie jednego z głównych założeń, czyli poprawa relacji na linii administracja-obywatel będzie osiągalne?
Przed nami trudne pół roku, które pokaże przede wszystkim, w jakiej kondycji są Węgry. Pozostałe priorytety aktualnej prezydencji obejmują:
- polepszenie sytuacji małych i średnich przedsiebiorst w UE,
- wzmocnienie polityki prorodzinnej,
- umocnienie polityki w zakresie wpólnej gospodarki energetycznej, wodnej i żywnościowej,
- poszerzenie strefy Schengen,
- działanie na rzecz poszerzenia granic UE o kolejne państwa członkowskie,
- rozwój polityki dobrosąsiedzkiej.