Wczoraj w Brukseli odbyło się spotkanie Parlamentu Europejskiego z ministrami z poszczegolnych krajów UE. Dyskusja dotyczyła budżetu unijnego na 2011 rok. Niestety zakończyła się niepowodzeniem.
W związku z tym budżet unijny 2011 będzie rozdzielany w trybie awaryjnym. Polegał będzie na tzw. prowizorium. Oznacza to, że przez kilka pierwszych miesięcy wypłacane będą tak zwane dwunastki, czyli kwota z budżetu w wysokości 1/12 tegorocznego budżetu. Prowizorium, którym rozpocznie się kolejny rok oznacza, że mniejsze środki przeznaczone zostaną na dyplomację unijną. Problemy z płynnością finansową mogą mieć również beneficjenci funduszy unijnych, ucierpi zatem europejska polityka spójności.
Taka sytuacja powtórzy się pierwszy raz od 1988 roku, ponieważ negocjacje nie zostały zakończone w założonym terminie. Teraz wszystkie procedury ustalania budżetu zaczną się od poczatku, a to zajmie co najmniej 4 miesiące. Zapowiada się więc, że pierwszy kwartał upłynie pod znakiem prowizorium. Sytuacja awaryjna może potrwać jednak dłużej, bo nie ma pewności, że przy następnej okazji europarlament dogada się z rządami.
Sprawę ustalenia budżetu utrudniały 4 państwa członkowskie. Wielka Brytania, Dania, Holandia i Szwecja. Rządy tych krajów nie mogły dojść do porozumienia z Parlamentem Europejskim. Nie zgodziły się bowiem na ustanowienie nowych zasadach, zgodnych z traktatem lizbońskim, które większe znaczenie w dyskusji nadałyby eurodeputowanym. Państwa te domagały się również większych pieniędzy dla siebie. Nowe rozporządzenia finansowe nie spodobały się Wielkiej Brytanii i to ona pierwsza zerwała rozmowy. W ślad za nią poszły kolejne 3 państwa. Mimo że zdecydowana większość członków UE była za porozumieniem, nie ustalono ostatecznego stanowiska.